niedziela, 25 marca 2012

Przygotowanie kurnika.


Powiem tu o moich doświadczeniach i praktyce przydomowego chowu kur. Radzę dokładnie przemyśleć umiejscowienie kurnika bo będzie służył nam kilka lat. Wiosenne porządki na działce to dobry czas aby przygotować kurnik i wybieg. Pamiętajmy o potrzebie oświetlenia w kurniku, bez którego nie zapewnimy kurom dostatecznej ilości światła zimą, co wpłynie na ich nieśność.
Kurki najlepiej 16 tygodniowe zamówić na początku roku aby zasiedlić nasz kurnik już w maju, wtedy będziemy mieć własne jaja na początku września. W maju jest już na tyle ciepło, że nie musimy dogrzewać kurnika i mamy szansę na 100% przeżycie stada jakie kupiliśmy. Polecam zaadoptowanie drewnianej szopy, moje stadko ma swoje miejsce w drewnianym domku narzędziowym. Jest on ocieplony od środka styropianem na który położona jest płyta czasie corocznego gruntownego sprzątania  płytę łatwo odświeżyć malując ja na biało wapnem. Liczebność stada należy odnieść do wielkości pomieszczenia (4-6 kur na metr kwadratowy) lub jeśli pomieszczenia jest całkiem spore do ilości jaj jaką chcemy posiadać z naszej hodowli. Właściwe miejsce na kurnik to klucz do sukcesu, nie polecam metalowych pomieszczeń, w lecie jest tam zbyt gorąco a w zimie przemarzają. Nasz kurnik musi „oddychać”, mieć dobrą wentylację szczególnie do hodowli na głębokiej ściółce jaką polecam. Na podłodze umieszczam grubą folię, następnie warstwę piachu i na to gruba warstwę ściółki 15-20cm.
Metoda głębokiej ściółki jest stosowana od wieków, polega na uzupełnianiu podłoża już zużytego nową ściółka w miarę potrzeby, tak aby cały czas utrzymać komfort dla zwierząt. Jest to bardzo wygodny sposób, nie wymagający ciągłego sprzątania, z moich obserwacji wynika, że w okresie letnim kury przebywają praktycznie cały dzień na wybiegu i w tym okresie nie ma potrzeby dodawania nowej ściółki. Uzupełniamy ją raz w tygodniu zimą kiedy kury są cały czas w kurniku. Należy pamiętać aby nie wymieniać ściółki na zimę ponieważ zachodzące tam procesy kompostowania prowadzą do wytwarzania ciepła, dzięki czemu podwyższa się temperatura w kurniku, podłoże nie przemarza i kury nie marzną. Sprzątanie i odświeżanie kurnika wykonuję wiosną po wiosennych przymrozkach.
Jak wspomniałam na wstępie warto jest mieć oświetlenie w kurniku, przydaje się szczególnie jesienią i zimą kiedy kury mało przebywają na zewnątrz. Światło pobudzana przysadkę mózgową kury do wydzielania hormonalnego, dzięki któremu następuje tworzenie się i dojrzewanie pęcherzyków jajowych. Nasze kury potrzebują 14 godzinnego dnia świetlnego aby nieść się cały rok. W zimie zapewni im to żarówka, najlepiej podłączona do automatycznego zegara włączającego i wyłączającego światło w kurniku (polecam takie rozwiązanie bo świetnie się sprawdza). Żarówka 40 W wystarcza na 15 metrów kwadratowych, zapewniając dostateczna ilość światła i dodatkowo ogrzewanie kurnika.
Co do kurnika to chyba tyle, wybieg dla kur warto ogrodzić, a na ogrodzenie dodatkowo przymocować gęstą siatkę ogrodniczą. Chroni ona wybieg przed wiatrem, daje ptakom cień w lecie a zimą zapobiega nawiewaniu śniegu.

Dlaczego warto założyć własną hodowlę?


Czytałam doniesienia, że coraz mniej ludzi mieszkających na wsi hoduje kury w systemie przydomowym.  Według mnie jest to zgodne z prawdą i wynika nie z lenistwa ale z braku doświadczenia oraz wiedzy na temat takiej hodowli. Wiele osób podobnie jak ja wychowana w mieście przeniosła się na wieś budując domy ma obrzeżach miast lub trochę dalej. Oczywiście z wiadomych dla wszystkich powodów ekonomicznych staliśmy się mieszkańcami zupełnie dla nas obcego do tej pory otoczenia.
Po przeprowadzce wpadłam na pomysł aby hodować kury, ale zbyt mnie to przerażało i zrealizowałam mój plan dopiero po kilku latach. Aktualnie mam mój własny kurnik od pięciu lat i własne doświadczenia i patenty na małą hodowlę, którymi chętnie się podzielę. Nie żałuję tej decyzji i wszystkim polecam i w dalszej części zdradzę wam dlaczego.
Co mnie przekonało do realizacji przedsięwzięcia? Po pierwsze pogarszająca się w moim odczuciu jakość jaj w sklepie, oczywiście można kupić jaja droższe z hodowli ściółkowej lub na targu od „babci”, ale to za drogo jak na moją dużą rodzinę. Kiedyś aby zrzucić kilka kilogramów zaczęłam stosować dietę białkową ale już po kilku dniach nie mogłam się zmusić do jedzenia jajek ze sklepu, teraz bez oporów wracam do tej diety, a jajka to ważny element żywienia mojej rodziny.  Nawet mój roczny syn, który ma problemy z dietą, bo jest alergikiem zajada jaja od naszych kurek. Pozostałe dzieci nagle pokochały naleśniki, jajecznicę i gofry które jakoś zupełnie inaczej smakują. Odnawiając moje stado co roku mam świeże jajka przez cały rok w wystarczającej ilości. Moje stadko liczy około 10- 15 kur i jest to wystarczające dla pięcioosobowej rodzinki.
Wyprowadziłam się z miasta ma wieś i mam wystarczająco miejsca na kurnik z wybiegiem, a sąsiad który wszystko wie nawet go nie zauważył bo jest ogrodzenie z siatką maskująca i nie mam koguta, który pieje od piątej rano. Kury to najmniej uciążliwe zwierzaki jakie posiadam, nie gryzą sąsiadów jak mój pies, nie wymagają ciągłej pielęgnacji i chodzenia do weterynarza. Wystarczy dać im raz dziennie jeść i pić do specjalnych zasobników i raz na tydzień uzupełnić ściółkę. Oczywiście codziennie zebrać z gniazd jaja ale to już czysta przyjemność.
Jeśli macie ogród lub grządki z kwiatami to zaręczam, że nie znajdziecie lepszego nawozu niż ten, który wyprodukują wasze kury. Kupowanie fenomenalnych nawozów w granulatach nie spełniało moich oczekiwań i rezultaty nie były tak imponujące jak po kurzym nawozie. Oczywiście nie wolno stosować nawozu bezpośrednio z kurnika na ogród czy pod kwiaty bo ma tak dużo azotu, że zniszczył by wszystko, ale sezonowany (pozostawiony na pryzmie czy w kompostowniku przez jeden sezon) sprawdza się doskonale.
Moje kury są też wręcz stworzone do recyclingu odpadków z kuchni, resztek warzyw i owoców (oczywiście poza cytrusami i skórkami z bananów), obierki z ziemniaków czy marchewki trzeba im ugotować, ale to przecież nie kłopot, produktów zbożowych, chleba . Daje im też skorupki z jaj, trawę po koszeniu oraz chwasty wypielone z ogrodu. Zanim miałam kury trawa i chwasty to była udręka, co z nimi zrobić, aktualnie zajmuje się tym moje zadowolone stadko z zapałem rozgrzebujące każdą otrzymaną stertę. Dzięki tym zabiegom na wybiegu tworzy się wspaniałe podłoże, które można wykorzystać do naszego ogrodu i ziemia jakiej nie kupimy w żadnym sklepie ogrodniczym.