Czytałam doniesienia, że coraz mniej ludzi mieszkających na
wsi hoduje kury w systemie przydomowym.
Według mnie jest to zgodne z prawdą i wynika nie z lenistwa ale z braku
doświadczenia oraz wiedzy na temat takiej hodowli. Wiele osób podobnie jak ja wychowana
w mieście przeniosła się na wieś budując domy ma obrzeżach miast lub trochę
dalej. Oczywiście z wiadomych dla wszystkich powodów ekonomicznych staliśmy się
mieszkańcami zupełnie dla nas obcego do tej pory otoczenia.
Po przeprowadzce wpadłam na pomysł aby hodować kury, ale
zbyt mnie to przerażało i zrealizowałam mój plan dopiero po kilku latach.
Aktualnie mam mój własny kurnik od pięciu lat i własne doświadczenia i patenty
na małą hodowlę, którymi chętnie się podzielę. Nie żałuję tej decyzji i
wszystkim polecam i w dalszej części zdradzę wam dlaczego.
Co mnie przekonało do realizacji przedsięwzięcia? Po
pierwsze pogarszająca się w moim odczuciu jakość jaj w sklepie, oczywiście
można kupić jaja droższe z hodowli ściółkowej lub na targu od „babci”, ale to
za drogo jak na moją dużą rodzinę. Kiedyś aby zrzucić kilka kilogramów zaczęłam
stosować dietę białkową ale już po kilku dniach nie mogłam się zmusić do
jedzenia jajek ze sklepu, teraz bez oporów wracam do tej diety, a jajka to
ważny element żywienia mojej rodziny. Nawet mój roczny syn, który ma problemy z
dietą, bo jest alergikiem zajada jaja od naszych kurek. Pozostałe dzieci nagle
pokochały naleśniki, jajecznicę i gofry które jakoś zupełnie inaczej smakują. Odnawiając
moje stado co roku mam świeże jajka przez cały rok w wystarczającej ilości.
Moje stadko liczy około 10- 15 kur i jest to wystarczające dla
pięcioosobowej rodzinki.
Wyprowadziłam się z miasta ma wieś i mam wystarczająco
miejsca na kurnik z wybiegiem, a sąsiad który wszystko wie nawet go nie
zauważył bo jest ogrodzenie z siatką maskująca i nie mam koguta, który pieje od
piątej rano. Kury to najmniej uciążliwe zwierzaki jakie posiadam, nie gryzą sąsiadów
jak mój pies, nie wymagają ciągłej pielęgnacji i chodzenia do weterynarza. Wystarczy
dać im raz dziennie jeść i pić do specjalnych zasobników i raz na tydzień
uzupełnić ściółkę. Oczywiście codziennie zebrać z gniazd jaja ale to już czysta
przyjemność.
Jeśli macie ogród lub grządki z kwiatami to zaręczam, że nie
znajdziecie lepszego nawozu niż ten, który wyprodukują wasze kury. Kupowanie
fenomenalnych nawozów w granulatach nie spełniało moich oczekiwań i rezultaty
nie były tak imponujące jak po kurzym nawozie. Oczywiście nie wolno stosować
nawozu bezpośrednio z kurnika na ogród czy pod kwiaty bo ma tak dużo azotu, że
zniszczył by wszystko, ale sezonowany (pozostawiony na pryzmie czy w
kompostowniku przez jeden sezon) sprawdza się doskonale.
Moje kury są też wręcz stworzone do recyclingu odpadków z
kuchni, resztek warzyw i owoców (oczywiście poza cytrusami i skórkami z bananów),
obierki z ziemniaków czy marchewki trzeba im ugotować, ale to przecież nie
kłopot, produktów zbożowych, chleba . Daje im też skorupki z jaj, trawę po
koszeniu oraz chwasty wypielone z ogrodu. Zanim miałam kury trawa i chwasty to
była udręka, co z nimi zrobić, aktualnie zajmuje się tym moje zadowolone stadko
z zapałem rozgrzebujące każdą otrzymaną stertę. Dzięki tym zabiegom na wybiegu
tworzy się wspaniałe podłoże, które można wykorzystać do naszego ogrodu i
ziemia jakiej nie kupimy w żadnym sklepie ogrodniczym.
... i co dalej?
OdpowiedzUsuńProszę opisać co dalej z kurami z kurnikiem...Jestem żywo zainteresowana ponieważ sama chce wybudować kurnik..
OdpowiedzUsuńNApisz od poczatku jak sie zaczelo no i moze jakies fotki zobaczymy? JA tez o tym mysle wiec jestes bardzo zainteresowny Twoimi doswiadczeniami w tej kewstii
OdpowiedzUsuńKury to świetna sprawa. Świeże jaja, których codziennie zjadam 10, pozbywanie się odpadków z kuchni i dobry nawóz do ogrodu.
OdpowiedzUsuń